literature

[APH] Wyspa Swiatow - cz.1

Deviation Actions

KuruttaChan's avatar
By
Published:
890 Views

Literature Text

   Trójka przyjaciół stała przed niewielkim lotniskiem. Tak niepokaźnym, że był tylko jeden pas startowy i ze dwa samoloty. Po za tym przyjmowano ich tak jakby to sami szefowie mieli przylecieć a nie oni. Bagaże wydawane osobiście, brak jakichkolwiek procedur czy sprawdzania dokumentów.
   Sama wyspa była zamieszkiwana przez rodziny odkrywców tej ziemi, którzy podczas jednego z rejsów dostrzegli ją i postanowili się na niej osiedlić. Nie należała do żadnego kraju tak, więc każde państwo pomagało im jak mogło. Nawet ich władza bez większego wahania zgodziła się na ten głupi projekt szefów innych nacji.  
   Albinos ściskał w jednej dłoni kartkę a w drugiej rączkę od swojego bagażu. Obejrzał kawałek papieru z jednej i drugiej strony. Mieli tu przylecieć razem z rozkazu ich szefów i zaraz po wylądowaniu otrzymali podejrzany dokument.
- No i co tam pisze? – zapytał zaintrygowany Hiszpan rzucając bagaż na ziemię i stając na palcach, aby cokolwiek móc zobaczyć. Wszyscy nie mieli pojęcia, czego mogli się spodziewać. Chociaż zaczynało się lato i stwierdzili, że może to kupon na jakąś wycieczkę czy coś w tym stylu. Jednak po przylocie od razu odrzucili te spostrzeżenie, gdyż nie mieli pojęcia gdzie są! Była to niewielka wyspa, jak zauważyli z samolotu, leżąca na samym środku oceanu. Wokół niej nie było żadnej innej, choć najmniej widocznej wysepki. Teraz wyglądało to dla nich bardzo podejrzliwie.
- Jest tu tylko jakiś adres – mruknął niezadowolony Prusak. Jakaś misja czy co?, przeszło mu przez myśl. Prawie tak jak w tych grach gdzie się strzela, zauważył.
- Tutaj coś jeszcze pisze – zauważył stojący po jego lewej stronie Francuz, który o wiele bardziej dokładnie widział ten kawałek papieru, niż stojący po prawej Hiszpania.
- „Życzymy udanej zabawy.” – przeczytał na głos białowłosy. – Co to do cholery za tajemnicza wiadomość? – rzucił wkurzony i już chciał zgnieść kartkę, po czym wyrzucić, ale blondyn wyrwał mu ją z dłoni.
Po dłuższej kłótni, co powinni z tym zrobić, postanowili sprawdzić ten adres. Mieli wrażenie, że ich szefowie bawili się z nimi w jakąś zabawę. Mogli od razu im napisać, o co z tym wszystkim chodzi.
Wezwali taksówkę i pojechali w miejsce podane na tajemniczym dokumencie.
***
   Podobną sytuację przeżyli Ameryka z Kanadą, którzy jakieś parę minut później zjawili się w tym samym miejscu.
- Udanej zabawy? Wysłali nas na wakacje?! – rzucił niedowierzająco Amerykanin, po czym podskoczył z radości rzucając kartkę za siebie.
Biedny Kanadyjczyk puścił swój bagaż na ziemię i szybko złapał kawałek papieru, którego o mało nie porwał wiatr. Westchnął przecierając czoło drugą ręką. Słońce nieziemsko grzało, więc było gorąco. O wiele cieplej niż u niego. Spodziewał się na tej wyspie chłodu. W końcu opływały go wody oceanu. Ponownie westchnął. Wziął ze sobą większość ciepłych ubrań. Dodatkowo nie pozwolili mu wziąć Kumarjiu czy jak tam się nazywał ten miś, bo w dalszym ciągu nie potrafił zapamiętać jego imienia. Z resztą on jego też nie.
Alfred rozglądał się z miną jakby właśnie wygrał totolotka czy jakąś inną głupią, naciągającą ludzi zdrapkę.
- Jedziemy tam? – zapytał cicho Matthew stojąc za nim a następnie złapał rączkę swojego i Ameryki bagażu.
- Pojedziemy tam teraz! – zignorował jego słowa kompletnie. Tak jakby jego brat w ogóle nie istniał.  
Wezwał taksówkę i wsiadł do niej następnie trzepiąc kieszenie w poszukiwaniu dokumentu z adresem. Tak się tym przejął, że zapomniał, co zrobił z tym kawałkiem papieru.
Kanada widząc to podsunął mu trzymaną kartkę.
***

   Budynek, pod którym stała trójka przyjaciół wyglądał przyzwoicie. Biały, wysoki i oczywiście nowoczesny.
Weszli do środka następnie wjeżdżając windą na ostatnie piętro gdzie mieścił się apartament wspominany z kartki.
Przez chwilę mieli mętlik w głowie nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć. Podeszli do drzwi. Na nich była kolejna kartka.
„Witaj w domu.”
- Domu? – zdziwił się Gilbert czytając tą uwagę.
- Najwidoczniej zrobili nam wakacje – zauważył Francis i złapał za klamkę, o dziwo drzwi były otwarte. Spojrzał przez ramię na towarzyszy i po chwili wszedł do środka.
Wewnątrz wyglądało jeszcze lepiej niż na zewnątrz. Odłożyli bagaże na bok i zaczęli oglądać apartament. Salon połączony był z jadalnią i kuchnią. Oddzielała je tylko niska ściana. Były też duże okna z widokiem na wyspę i dość spory balkon. Wszystko było urządzone tak jak podobałoby im się; duża kanapa a na przeciwko niej spory telewizor. Każdy z nich lubi pooglądać jakiś program w telewizji, mecz czy pograć w jakieś gry na konsoli.
Każda z trzech sypialni wyglądała inaczej i łatwo było można odgadnąć, do kogo miała należeć.
Albinos rzucił się na kanapę. Szkoda, że Ludwig tego nie widzi, pomyślał. On również dostał taką samą wiadomość jak oni, jednak nie chciał tam jechać dopóki nie skończy wszystkiego, co zadał mu szef.
Białowłosy był ciekawy, kiedy przyjedzie. Znając jego pewnie niedługo i na pewno po przyjeździe nie będzie tego żałować. Przynajmniej tak sądził jego brat.  
***
   Kanada wciągał po schodach dwie walizki. Swoją i Ameryki. Ten chyba z ekscytacji zapomniał, że posiada coś takiego jak bagaż i brata. Słowem nie odezwał się do niego przez całą drogę. Czasami musiał mocno się skupić, żeby o nim nie zapomnieć. Jednak, gdy umknęło mu to z pamięci owocowało to zostawianiem go w jakiś miejscach lub zamykaniem mu drzwi przed nosem. Dokładnie jak teraz. Podbiegł do drzwi przeczytał kartkę na niej, po czym zerwał ją. Chwilę potem radośnie wszedł do środka dość zadbanego budynku, do takiego rodem z filmów amerykańskich.
Matthew westchnął, kiedy z trudem doczłapał się do drzwi a one zamknęły się tuż przed nim. Najwyraźniej zmęczony usiadł na kamiennym schodku obok drzwi.
- Może sobie o mnie przypomni? – powiedział cicho, że jedynie on sam to słyszał. Strasznie zdążył stęsknić się za swoim misiem i jego pytaniem, kim jest.

   Identyczna sytuacja spotkała każdą inną Personifikację bez żadnego wyjątku. Każdy pojawiał się na lotnisku w odstępie kilkunastu minut i dostawał tą kartę z adresem. Następnie przed drzwiami ich nowego miejsca zamieszkania wisiała ta sama identyczna kartka z napisem „Witaj w domu.”
Gdy wszystkie nacje znalazły już się już na swoich mieszkaniach do każdego z nich przyszła wiadomość na telefon komórkowy.

Witajcie Drogie Personifikacje.
Z racji tego, że stosunki pomiędzy wami pogorszyły się w ostatnich latach, dajemy wam szansę. Radzimy ją wam wykorzystać. Nie będziecie spotykać się tylko na konferencjach. Będziecie mieszkać na tej wyspie przez okrągły rok, więc często się zobaczycie i poczujecie jak żyją normalni ludzie… Może nie jak normalni aż do końca, bo macie wszystko, co wam potrzeba.
Stosunki pomiędzy państwowe leżą w waszych rękach. Powodzenia!
Ps. Nazywajcie tą wyspę po prostu Wyspą Światów.
Wasi szefowie.


Zapowiadał się niezapomniany rok dla wszystkich przedstawicieli państw.
Poprawny tytuł to Wyspa Światów

Pierwszy raz publikuję coś co będzie mieć wiele części. Wcześniejszy pomysł odrzuciłam i dałam jako opowiadanie grupowe. Długo zbierałam się aby to napisać, ale postanowiłam, że zacznę w wakacje no i jakoś na początek się udało. 
Mam nadzieję, że się spodoba! ^^

_________________________
Charakter by Himaruya Hidekaz
© 2014 - 2024 KuruttaChan
Comments27
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
NamieSan's avatar
 Twój styl jest ładny, czyta się natomiast ciekawie, a treść szybko wciąga. Tak się cieszę, że mam przed sobą jeszcze kilka rozdziałów. ^^
 Błędów nie wyłapałam, zaś sam w sobie pomysł bardzo mi się spodobał. Nie spotkałam się wcześniej z czymś podobnym, dlatego chętnie będę tu zaglądać.
 Życzę autorce weny i lecę czytać dalej~